Tak mi przykro,
Kto by pomyślał, że nie będę miała do kogo japy otworzyć? No, tak, wiele osób. Ale serio myślałam, że to tylko takie gadanie. Jednak i na mnie przyszła pora, żeby się przekonać, że to nie głupie gadanie, a prawda. Prawda zawierana w mnóstwie sentencji - Włodek Markowicz ostatnio też zwraca na to uwagę. Te porzekadła, prawdy życiowe są bezwartościowe, póki nas samych nie spotka sytuacja, do której się one odnoszą. Wtedy wszystko nagle staje się jasne, wszystko zaczynamy rozumieć. Tak jasne, że aż śmieszne. (Włodek w ostatnim wywiadzie 20m2 Łukasza zachowywał się, jakby to określiła zwyczajna osoba, dosyć dziwnie, psychotycznie. (tak wiem że właśnie wymyśliłam to słowo) Śmiał się jak maniak czy inny ktoś.. Jeśli ktoś nie znalazł się w takiej sytuacji raczej tego nie zrozumie i będzie patrzył na niego jak na wariata. Ale ja go rozumiem. Znalazłam się w podobnej (choć na bank nie w takiej samej) sytuacji. Kiedy pojmie się rzeczywistość - może nie całą, ale większą jej część niż dotychczas - człowiek nie może się opanować od tego uczucia rozbawienia całą sprawą.
Dzisiaj mam na myśli takie powiedzonko, że zobaczy się kogo ma się naprawdę wtedy, kiedy będzie się w potrzebie. Ja dziś jestem w tej potrzebie i naprawdę bawi mnie to, że nie mam do kogo powiedzieć tego, co chcę. Bardzo śmieszne. Ironia. Czysta ironia. Okazuje się, że każdy jest zajęty - DOSŁOWNIE każdy. Zabawne.
I nikt ode mnie niczego nie chce, co najlepsze. I mogłabym sobie w spokoju robić jakiś "samorozwój" czy inne gówno, ale nie. Ot ironia. Mogę i chcę, ale nie mogę. Tak mi przykro.
To piszę to na tym zasranym blogu, co i tak go nikt nie czyta, bo też i czemu miałby :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz