niedziela, 2 października 2016

Przedłużanie rzęs - NEVER AGAIN! (zdjęcia na dole)

Od jakiegoś już czasu zastanawiałam się nad "zrobieniem" sobie rzęs. Chciałam zobaczyć, jak by mi to pasowało, jakie to uczucie, nie chciałam jednak wywalać na to dwóch stów. I w końcu się stało. Znalazła się świetna ku temu okazja - szukali modelki na kurs przedłużania.

Zapisałam się, poszłam.

Co dalej? Spędziłam tam, w pozycji leżącej, nieruchomej 6 GODZIN. SZEŚĆ kurna godzin. Czaicie? Miało być około 4 godzin (co i tak jest 2 razy dłuższym czasem, niż wynosi standardowo taki zabieg). Ale okej. To w końcu kurs, także spoko, 4 godziny mogą być... Ale 4 właśnie, nie sześć :<
To była jakaś jedna wielka masakra.

Salon ogólnie wyglądał profesjonalnie, pani kursantka również i nie mam na nią żadnego hejtu ani nic. To nie tak że mam coś do niej. Jedynie mam szacunek, że przez tyle czasu siedziała i dłubała w czyichś rzęsach, podczas gdy ja tylko sobie leżałam.

No właśnie. Tylko leżałam(?) Niby tak się może wydawać, że co to takiego. Ale kurcze nawet nie wiecie jak okropnie wszystko boli kiedy nie możesz się ruszać (co by nie spierniczyć pani roboty) i musisz leżeć nieruchomo przez tyle czasu! No szok.

Tak to jednak człowiek ciągle się trochę chociaż rusza, to się poprawi, to coś przesunie. A tu nic. Już wiem jak czują się ludzie nieprzytomni. Kiedyś to sobie myślałam, że to tak fajnie musi być w śpiączce leżeć. Nom. NA PEWNO BARDZO FAJNIE...

Wstając z łóżka po skończonym zabiegu bolało mnie nie tylko ciało. Najgorzej bolała głowa. Bo powstrzymywałam się od zaśnięcia w czasie nakładania rzęs. Ból głowy przeszedł dopiero następnego dnia :)

Co do efektów...nie ukrywajmy, nie podobało mi się to. I zupełnie nie chodzi mi o to, że kursantka się nie spisała, bo jeśli chodzi o samą praktykę, wykonanie to naprawdę było dobrze. I ona i pani instruktor się strasznie tym zachwycały. Rzęsy nie były posklejane, były zrobione tak jak trzeba. Metoda 2:1.

Problem jest jedynie taki, że co z tego, jeśli nie pasowały kształtem do mojego oka? Bez sensu to wyglądało, sztucznie, jak lalka.
U mnie nie pasują rzęsy po całej długości. Prosiłam o długie w zewnętrznych kącikach. TYLKO w zewnętrznych.
Poza tym dziwne uczucie. Były za długie, czułam je. Chciałam je jak najszybciej zdjąć. Przysłaniały mi też, co zabawne, pole widzenia. No cyrk po prostu :D

Po powrocie do domu lekko je przycięłam i już mi się nawet podobały i miało tak zostać. Ale następnego dnia czułam je bardzo na oku (jakbym nie zmyła mocnego wodoodpornego tuszu do rzęs) i w niektórych miejscach też mnie ciągnęły. Pozbyłam się ich doszczętnie.

Więc przygoda z nimi była po raz pierwszy i ostatni. Nie polecam.

Zapraszam do zadawania pytań w komentarzach






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz